" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...


... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..

piątek, 28 listopada 2025

„Prawdziwym luksusem nie jest mieć więcej, lecz wiedzieć, że masz dość.”

1 komentarze

 


 Od lat słysząc Black Friday miałam ochotę zakopać się głęboko pod kołdrą i obudzić przynajmniej w kolejną sobotę. I absolutnie nie neguję kupna w ten dzień nowego ekspresu do kawy, jeśli akurat stary właśnie odmówił nam posłuszeństwa. Nie mam również na względzie tych jedynych kolczyków, o których marzyliśmy od dawna i dopiero teraz możemy sobie na nie pozwolić. Mam jedynie na myśli sto potrzeb, które świat próbuje nam wmówić, a których sami tak szybko byśmy nie wymyślili. Te stosy zakupionych pod wpływem chwili przedmiotów, a potem zwrotów, które już widzę oczami wyobraźni. Niestety to co aktualnie się dzieje przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Już nie wystarczy ten jeden dzień drastycznych przecen w roku, teraz musi być tydzień, a nawet czarniutki jak smoła miesiąc. Czy już się starzeję? być może. Jednak z kolejnym mijającym rokiem uzmysławiam sobie jak mało rzeczy potrzebnych jest nam do szczęścia. Co więcej, jak bardzo te kupione nowości tego szczęścia nam nie gwarantują. Prawdą jest, że gdy świat w szalonym tempie przyspiesza, ja świadomie zwalniam. Sto razy myślę zanim nabędę kolejny jakże potrzebny mi gadżet, zastanawiam się gdzie go postawię, z czym połączę. Tak robię z domowymi bibelotami, ale też ubraniami.

 


 Te bombardujące w mailach promocje powodują nierozważne decyzje i po co..? Dziś wszyscy żyjemy w nadmiarze. Za dużo pracujemy, za dużo kupujemy, jednak cieszymy się wszystkim zbyt krótko. Już nie spoglądamy sto razy na nowo nabyty koc, czy zachwycający nas przed zakupem wazon. Nabywamy zapominamy i znów nabywamy, bo zmienia się moda i trendy. Jak temu zapobiec? Planujmy, najlepiej z wyprzedzeniem. Ustalajmy realne budżety, krytycznie podchodźmy do ofert. A wtedy żadne obniżki, rabaty i super okazje zwyczajnie nie namieszają nam w głowie!

 

 

piątek, 21 listopada 2025

„Nigdy nie jest za późno, by zacząć coś, co jeszcze długo będzie Cię cieszyć.”

3 komentarze

 



 Trochę wody w rzece musiało upłynąć zanim w ogóle pomyślałam o kolejnych studiach. Nie będę udawać, że zawsze o tym marzyłam. Wręcz przeciwnie - żyłam w przekonaniu, że ten pamiętny etap życia mam już daleko za sobą. Cieszył mnie mój święty spokój, stabilizacja, rytuały dnia codziennego, w których czułam się bezpiecznie. Do czasu. Choć pewnie nie bez znaczenia był fakt, że studiować zaczęła moja córka, mąż i dwie przyjaciółki :) Może to kwestia wieku, a może momentu w życiu, w którym człowiek zaczyna zadawać sobie już inne pytania niż kiedyś. O sens, rozwój, spełnienie. Bo do powrotu na studia trzeba chyba po prostu dorosnąć. Znaleźć przestrzeń w głowie i życiu, przewartościować to, co ważne. Zrozumieć, że nauka to nie obowiązek, a prezent, który możemy sobie podarować. Mnie to zajęło chwilę, choć rozmaite kursy od dawna nie były mi obce. 

 Po pierwszym weekendzie mogę Wam tylko powiedzieć, że czuję się w szkole jak dziecko przed sklepem z zabawkami. Wszystko mnie fascynuje, ciekawi i wzrusza. Nagle wśród nowych koleżanek odkryłam, że każda z nas przyszła tu z inną historią, pomysłami, marzeniami, ale też lękami, troskami, poczuciem zagubienia. Uświadomiłam sobie, jak łatwo zamknąć się w swojej codzienności, w bańce, która jest wygodna, ale potrafi uśpić. Jak łatwo uwierzyć, że „to już nie dla mnie”, „za późno”, „to się nie uda”. A prawda jest taka, że im jesteśmy starsi, tym lepiej znamy siebie, swoje granice i swój potencjał. Naprawdę dobrze znów poczuć, że życie może zmienić kierunek wtedy, kiedy my tego chcemy niezależnie od „darów losu”.

 Napiszcie, czy jest coś, co chcielibyście zrobić mimo wieku, mimo obaw, mimo wszystko..? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, chętnie poczytam!

Wasza M. 

 


piątek, 14 listopada 2025

„Nie bój się zwolnić. Nawet natura wie, że wzrost wymaga odpoczynku.”

11 komentarze

 

 
Kiedy większość osób z mojego otoczenia narzeka na aurę, pogodę i gorszy nastrój, ja odpalam świeczki, zdejmuję sobie z głowy część obowiązków i moszczę się z książką na kanapie. Oczywiście to ten idealny scenariusz, od którego skutecznie odwodzi mnie 
wciąż zaskakująca codzienność, ale dążę do tego z uporem maniaka i wcale się nie poddaję. Tak, jestem jesieniarą! 
W tej porze roku zachwyca mnie większość, ale zapewne nigdy bym się tego nie nauczyła, gdyby nie jedna z lepszych decyzji, 
jaką jest wyprowadzka na wieś. To tu nauczyłam się życia zgodnie z porami roku i jakże ogromnie to doceniam. Obserwując miesiąc 
po miesiącu jak zmienia się przyroda wokół, jakoś łatwiej mi zrozumieć, że to naturalny proces i kolej rzeczy. Nie spodziewam się lata 
w środku jesieni, akceptuję stan permanentnego zwolnienia, którego potrzebuje przyroda i którego potrzebuje też człowiek. Choć zapewne ciężko jest to sobie wyobrazić w ogólnie panującej na świecie kulturze zapier...lu. Mam zgodę na deszcz i spadające liście, widzę same plusy w noszeniu ulubionych bluz i obszernych swetrów. Czy wolałabym więcej słońca ? Zapewne, ale wyjmuję cały arsenał codziennych umilaczy, a wtedy jakoś nie myślę specjalnie nawet o pogodzie. Doceniam, że czas, który wiosną i latem poświęcam na ogród 
teraz bezkarnie mogę podarować planszówkom czy książce.   
 
 
Tych umilaczy mam całkiem sporo, ale o pewnej książce Wam dzisiaj opowiem. Te kucharskie uwielbiam od zawsze, a co zabawne 
wcale nie muszę z nich nawet gotować. Lubię historie autorów, zdjęcia, inspirujące wnętrza lub kuchenne utensylia. Ba, czasem zanim coś ugotuję lubię sobie po prostu smak danej potrawy wyobrazić. Polecam ten rodzaj książkowej eksploracji. 
Dzieło Juliusa polubiłam od pierwszego wejrzenia. Jest przytulna i ciepła jak sam autor, a do tego piękna i prosta. Z wiekiem chyba te prawdziwe i naturalnie pozycje szczególnie mnie przekonują. Brak wymyślnych składników, prostota i prawda, niewątpliwie trafiają do mnie najbardziej. Książka podzielona jest na pory roku, co wiele ułatwia. Duża szansa, że dany składnik będzie akurat pod ręką, 
a jesienne danie rozgrzeje nas zamiast schłodzić. Piękne widoki, szacunek do zwierząt, nic tylko gotować!
 

Przetwory ze zdjęcia dostaliśmy kilka dni temu od przyjaciół. To chyba najlepszy prezent jaki można drugiemu człowiekowi podarować. Ja przynajmniej uwielbiam! Wytwór własnych rąk, godziny pracy i smak lata zamknięty w słoiku. Koszyk dobroci wywoła mój uśmiech w nawet najbardziej pochmurny dzień. Może Was zainspiruje? Póki co, dżemik z winogron wychodzi na prowadzenie, ale zobaczymy co jeszcze się znajdzie na podium. Będę testować :)

 

Notabene od tych samych przyjaciół otrzymaliśmy też kiedyś kawę. Kolejny prezent niespodzianka, który bezbłędnie trafił w nasze smakowe gusta. Dzielę się z Wami gdyż to kolejne opakowanie, które już kupiliśmy sami i póki co nic nie zapowiada końca tej kawowej miłości. Świetna polska palarnia z rodzinną tradycją, a kawa delikatna w smaku, bez kwaskowości, za którą akurat ja nie przepadam. Mieszkańcom Lublina już trochę zazdroszczę, że mogą odwiedzać ją osobiście, ale dla wszystkich z daleka, błyskawiczna wysyłka z pewnością się stanie atutem. 

 


Kot Lucjan poleca :)